Towarzyszy mi ostatnio bardzo silne przekonanie, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy ROZWIJANIEM SIEBIE a rozwijaniem się. Można się bowiem do perfekcji rozwijać w jakiejś dziedzinie, a jednocześnie nie rozwinąć tak naprawdę SIEBIE, czyli SWOICH talentów, SWOICH unikalnych predyspozycji, SWOJEJ wyjątkowości.
Do czego jesteś stworzony?
Podam przykład z mojego podwórka – bardzo osobisty. Przez ostatnie lata intensywnie rozwijałam się w dziedzinie literaturoznawstwa. Napisałam nawet doktorat i obroniłam go z wynikiem satysfakcjonującym. Byłam naprawdę dobra w tym, co robiłam: w poszukiwaniu i gromadzeniu potrzebnych materiałów, w analizowaniu tekstów, w stawianiu hipotez interpretacyjnych i weryfikowaniu ich, także – w wypowiadaniu się w mowie i w piśmie na temat dotyczący mojej dysertacji… Byłam dobra, a jednak w trakcie tej naukowej przygody odkryłam, że nie do tego zostałam stworzona, że badanie literatury to nie do końca moja bajka.
W skutek najróżniejszych okoliczności, o których pisałam co nieco tutaj, dotarło do mnie na czwartym roku studiów doktoranckich, że bardziej fascynuje mnie praca z ludźmi niż praca z tekstem, że pisanie – owszem, ale o sprawach mających bardziej bezpośrednie przełożenie na życie. Literatura jest piękna, ale inspiruje mnie bardziej, gdy czytam ją dla przyjemności, niż gdy przykładam do niej szereg naukowych pojęć i narzędzi. Dotarło do mnie, że zachwyca mnie najbardziej świat ludzkiego wnętrza, wyłapywanie mechanizmów, które nim rządzą, motywowanie ludzi do tego, by zajmowali się swoim życiem w sposób sensowny, twórczy i pozwalający im czuć na co dzień spełnienie.
Najlepsza wersja Ciebie
Czym więc różni się ROZWIJANIE SIEBIE od rozwijania się? Przede to pierwsze zakłada gruntowne POZNANIE SIEBIE:
- określenie swoich wartości,
- rozpoznanie swojego typu osobowości,
- analizę swoich mocnych i słabych stron,
- rozeznanie wśród swoich naturalnych umiejętności,
- zbadanie swoich preferencji (chociażby tych zawodowych),
- odkrycie swoich pasji i zainteresowań,
- przyglądanie się światu swojej emocjonalności i swoim sposobom reagowania w określonych sytuacjach (np. stresowych).
Łatwo spostrzec, że akcent pada tu na słówko „swoich”, bo w centrum tak pojmowanego rozwoju znajduje się jedyne i niepowtarzalne „ja”. ZNAJĄC SIEBIE, a więc mając kontakt ze swoją TOŻSAMOŚCIĄ, można ukierunkować swój ROZWÓJ we właściwy sposób, tak aby w pełni rozwinąć swój WYJĄTKOWY POTENCJAŁ, zrealizować NAJLEPSZĄ WERSJĘ SAMEGO SIEBIE, a przez to wnieść dla świata i innych ludzi UNIKALNĄ WARTOŚĆ.
Nie bój się błądzić
Tak pojmowane ROZWIJANIE SIEBIE to oczywiście projekt na całe życie, dlatego że człowiek sam dla siebie bywa zagadką, a ewoluując, wciąż może odkrywać na swój temat coś nowego. Co więcej, nie sposób uniknąć na tej drodze „siebierozwoju” pomyłek i nie do końca trafionych decyzji. Tak jak moja przygoda z pisaniem doktoratu. Warto pamiętać jednak, że każde życiowe doświadczenie może być wzbogacające i z każdego możemy wyciągnąć dla SIEBIE i SWOJEGO ROZWOJU pożyteczną naukę. Różne nasze predyspozycje mają to do siebie, że potrafią objawiać się i doskonalić w bardzo rozmaitych sferach życia. Co więcej umiejętności wyszlifowane w jednym obszarze, mogą się potem przydać w innym.
Zdecydowałam się sfinalizować mój doktorat, dlatego że czułam, iż nie mogę tak po prostu zaprzepaścić wielu lat ciężkiej pracy. Doszłam do wniosku, że równie ważne, jak podążanie nowo odkrytą ścieżką rozwoju osobistego, jest dla mnie koncentracja na wyznaczonym wcześniej celu i doprowadzenie rozpoczętego przedsięwzięcia do końca. Czułam, że NIE BYŁABYM SOBĄ, gdybym nagle zostawiła studia i rzuciła się w wir nowej pasji. Gdzieś w środku zawsze by mnie to uwierało.
Dopiero kilka tygodni temu, robiąc sobie test MBTI dotyczący typów osobowości zrozumiałam, skąd wynika to moje parcie na zakończenie doktoratu, mimo że kosztowało mnie to sporo wysiłku, a serce rwało się w zupełnie inną stronę. Jestem typem Osądzającym (Judging) w przeciwieństwie do Obserwującego (Perceiving), a to oznacza, że kładę nacisk na zakończenie zadania i czerpię satysfakcję z ukończenia projektu.
Zgodnie ze swoją naturą, choć nie do końca świadoma dlaczego, przeprowadziłam zmianę kierunku zainteresowań stopniowo. Kończąc pisanie doktoratu, tworzyłam bloga, pielęgnowałam marzenia dotyczące inspirowania innych do pracy nad wnętrzem. Odbierając dyplom doktora nauk humanistycznych, poczułam dumę, ulgę oraz dużo wolności. Dużo przestrzeni DLA MNIE PRAWDZIWEJ, ale też ogromną WDZIĘCZNOŚĆ DO SAMEJ SIEBIE, bo te lata doktoratowych zmagań wiele mnie nauczyły. Nauczyłam się, jak organizować czas pracy, jak ustalać priorytety, jak docierać do głębszych znaczeń, jak pisać i mówić, by być komunikatywną i twórczą zarazem… Pewnie wiele kompetencji mogłabym jeszcze wypisać i wiem, że są one uniwersalne – już przydają mi się jako animatorce rozwoju osobistego.
To moja historia związana z niuansami rozwijania się i ROZWIJANIA SIEBIE. A Ty? Znasz już na tyle dobrze siebie, by ze spokojem orzec: „Tak, jestem na SWOJEJ ścieżce”. Czy czujesz, że Twój rozwój biegnie we właściwym – czyli naprawdę Twoim – kierunku?