Jednym z bardziej urokliwych skarbów na moim strychu są kolorowe latawce. Lekkie, zwiewne, powietrzne…
Mają dla mnie wartość sentymentalną, bo kojarzą mi się z moim mężem i są ważną częścią magii naszego związku.
Bo najfajniej puszcza się latawce razem.
Budzą we mnie skojarzenia z uśmiechniętą buzią, radością, spontanicznością. Z dziecięcą wiarą w marzenia – nie mniej przydatną w życiu dorosłym!
Wolność, przestworza, powietrze… Korzystanie z dobrych wiatrów… I taniec wśród promieni słońca i chmur po niebie…
A przy tym umiejętność rezygnacji z nadmiernej kontroli, kiedy swobodnie puszcza się napięty sznurek. To uskrzydla, wyzwala, daje przestrzeń. Ta możliwość odkrycia nowych lądów – siły, która drzemie i czeka na jeden gest odważnych dłoni… Uwielbiam!
(fot. unsplash)