Dzień Matki do dobra okazja, by poprzyglądać się nie tylko swojemu macierzyństwu, ale też podpatrzyć, jak w tej roli czują się inne mamy. Każda z kobiet, która doświadczyła cudu i trudu wychowania dzieci przyzna chyba, że potrafi to być szalenie rozwojowe doświadczenie.
- Uczenie się cierpliwości.
- Uzdrawianie zranień z własnego dzieciństwa.
- Meandry budowania relacji.
- Spotkanie z własnymi potrzebami i ograniczeniami.
- Dzielenie pierwszego zachwytu nad światem.
- Paradoks przywództwa, które jest podążaniem za dzieckiem…
Poprosiłam kilka mam, które podziwiam, by podzieliły się tym, w jaki sposób macierzyństwo było rozwojowe dla nich. Życzę inspirującej lektury i czekam na Twoje świadectwo. Napisz w komentarzu, jak Ty rozwinęłaś się, odkąd zostałaś mamą. Jestem pewna, że Twoja wypowiedź może być drogowskazem dla innych!
1. Monika Szczepanik
Mama Zosi i Zuzi. Trenerka rozwoju osobistego, która szerzy wśród rodziców (i nie tylko) ideę Porozumienia Bez Przemocy Marshalla Rosenberga.
www.SwiatZyrafy.pl
Macierzyństwo nauczyło mnie kilku rzeczy, które z pewnością bez niego też by do mnie przyszły, z tym że znacznie później.
Wraz z narodzinami pierwszej córki pojawiło się Porozumienie bez Przemocy. Zaczęła się największa przygoda mojego życia. Córka była moim pierwszym nauczycielem tej filozofii komunikacji. To przy niej dostrzegłam, że bardziej zależy mi na relacji, niż na racji :). Że tęsknię za relacjami opartymi na wolności, współzależności i empatii… Że marzę o puszczeniu „kontroli”, choć tak ją lubię… Że mam potrzeby, i że one są ważne…
Przy Zo mogłam „odczarować” kawałki z własnego dzieciństwa. Choćby taki, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Niespełna dwuletnia dziewczynka nauczyła mnie, że „nie” nie oznacza odtrącenia, a jedynie troskę o siebie. Zrozumiałam, że kiedy dziecko mówi „nie”, to owo „nie” nie jest skierowane przeciwko mnie, a jedynie skrywa „tak” dla dziecięcych potrzeb. To chyba była najtrudniejsza lekcja :).
Druga córka z kolei obdarowała mnie zupełnie nową i dość zaskakującą dla mnie umiejętnością – uważnością. To ona nie raz i nie dwa pomogła mi pokonać trudności bycia podwójną mamą i pozwoliła nie tylko widzieć, ale i zaspokoić (naprawdę często) potrzeby wszystkich członków naszej rodziny. Lubię myśleć, że dostałam kawałek uważności Zu. Bo ta mała dziewczynka ma jej aż nadto.
2. Maria (Matka Polka Bliźniakowa)
Mama bliźniaków. Autorka bloga Karuzela z Bliźniakami, który jest częścią pierwszego w Polsce portalu dla rodziców w całości poświęconego bliźniakom, trojaczkom i wieloraczkom.
Karuzela z Bliźniakami
Moje macierzyństwo nie było łatwe, lekkie i przyjemne. Nie wstydzę się tego powiedzieć. Było za to (i jest) czymś pięknym, co nadaje głębszy sens mojemu istnieniu na tym świecie. Ale od początku…
Bliźniaki. Jedno słowo mówiące samo za siebie. Pierwszy rok macierzyństwa był najcięższą pracą, jaką miałam. Etat na całą dobę, bez czasu dla siebie czy spokojnego snu. Równocześnie pamiętam z tego okresu moje łzy wzruszenia, gdy zobaczyłam pierwsze uśmiechy chłopców. Pierwsze kroki. Pulchne rączki obejmujące mnie z ufnością. Wiedziałam, że ten mój wysiłek ma sens. Dałam życie komuś, kto kocha mnie bezgranicznie. I będzie kochał prawdopodobnie już zawsze…
Macierzyństwo uświadomiło mi kilka rzeczy. Mianowicie:
- że nadal jestem kobietą (a nie tylko matką) i w tej zagonionej i kręcącej się wokół dzieci rzeczywistości, muszę o tę kobiecość walczyć;
- że poczęcie, noszenie w sobie, a potem urodzenie dziecka jest najpiękniejszym cudem tego świata;
- że jestem dla chłopców kimś najważniejszym – ufają mi i nie mogę ich zawieźć;
- że spoczywa na mnie odpowiedzialność za to, jakich ludzi wychowam, jak będą postrzegać świat i traktować innych.
Jak jeszcze macierzyństwo mnie rozwinęło? Nauczyło mieć oczy dookoła głowy ;).
3. Marta Czajka
Mam Jagody. Twórczyni marki TWIGA. Projektuje i sprzedaje ubrania dla rodziców noszących dzieci w chustach.
www.TwigaSklep.pl
Macierzyństwo okazało się bardzo rozwijającym okresem w moim życiu. Nie żebym wcześniej się nie rozwijała, ale kiedy pojawiła się na świecie moja córka, mój świat trochę się przewartościował. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie chcę już pracować po dwanaście godzin na etacie, chociaż lubiłam swoją pracę. Jednak macierzyństwo dało mi bardzo silną motywację by stworzyć coś swojego, by powalczyć o te momenty spędzane razem z córką, bo one już nie wrócą. Nie wiem czy wcześniej znalazłabym siłę, by skoczyć na głęboką wodę i założyć własny biznes. Córka była moją inspiracją do zaprojektowania kurtek dla mam noszących swoje dzieci w chuście. Sama została wynoszona w chuście, dzięki czemu zbudowałyśmy bardzo silną więź i dalej ją pogłębiamy.
Macierzyństwo okazało się także okazją do poznania wielu innych mam, które mają podobne problemy i dzięki byciu w tej wspierającej grupie mam zupełnie nie czuję się samotna, a więc zyskałam nie tylko ukochane dziecko, ale także nowe przyjaźnie, które świetnie się rozwijają.
Samo rodzicielstwo, a zwłaszcza nurt rodzicielstwa bliskości, to dla mnie wspaniałe doświadczenie. Co dzień uczę się na nowo tego, jak kompetentne jest moje dziecko i jak wiele mogę od niej czerpać. Przede wszystkim uczy mnie cierpliwości, miłości i szacunku, które staram się przenosić także poza grunt „ja i córka”. Dużo częściej zamiast wybuchać złością, robię krok w tył i zastanawiam się co mi daje zastana sytuacja, biorąc do siebie powiedzenie „nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem” – trzeba zobaczyć jak je posprzątać.
Jednym zdaniem macierzyństwo to dla mnie wspaniały okres w życiu – zupełnie inny od wcześniejszego, ale równie niezwykły.
*