Czasem wydaje nam się, że rozwijanie siebie to przedsięwzięcie, w które trzeba zainwestować bardzo dużo pieniędzy. Koszt sesji coachingowych czy mentoringu przekracza zwykle możliwości finansowe przeciętnego zjadacza chleba, nawet jeśli ma on sporą samoświadomość i rozumie, że takie formy rozwoju mogą być bardzo skuteczne. Bywa, że w miesięcznym budżecie trudno wygospodarować nawet kilkadziesiąt złotych na dobrą książkę, z którą można by pracować samodzielnie w domowym zaciszu.
Może to i prawda. Niemniej jednak wydaje mi się, że zwykle finansowe powody są tylko dobrą wymówką. Moje doświadczenie podpowiada mi, że największy koszt, jaki trzeba ponieść w rozwijaniu siebie to wygospodarowanie na ten proces pewnej ilości czasu oraz włożenie w to nieco wewnętrznego wysiłku związanego z zaangażowaniem, autorefleksją oraz wytrwałością. Jeśli te dwa warunki zostaną spełnione, brak pieniędzy nie będzie problemem.
Długopis i kartka papieru
Zawsze można znaleźć ciekawe materiały rozwojowe w internecie, w bibliotece, w kontakcie z najbliższymi, a nawet – ośmielę się sądzić – w samym sobie. Mam wrażenie, że człowiek ze swej natury jest istotą rozwojową. Nie tylko w biologicznym czy intelektualnym sensie, co dość łatwo zaobserwować, ale także w sensie emocjonalnym i duchowym. Potrzeba tu jednak pewnej dozy wrażliwości i otwartości na impulsy płynące z wnętrza oraz – i tutaj dochodzimy do meritum dzisiejszego artykułu – ołówka lub długopisu i zwykłej kartki papieru. Te zaś, jak wiadomo, nie kosztują kroci.
Niezależnie od tego, czy w końcu zdecydujesz się na kontakt z wyspecjalizowanym coachem, trenerem rozwoju osobistego albo mentorem, czy po prostu postanowisz popracować nad swoim wnętrzem na własną rękę, ten zestaw (DŁUGOPIS i KARTKA PAPIERU) to moim zdaniem niezbędne minimum. Dobrze oczywiście, jeśli jest to osobny rozwojowy notatnik. Cudownie, jeśli spełnia Twoje oczekiwania pod względem estetycznym. Wprost idealnie, jeśli uznasz, że masz potrzebę założyć kilka takich zeszytów tematycznych (np. jeden do zapisywania marzeń i celów, inny do planowania, jeszcze inny do robienia notatek z rozwojowych ćwiczeń, testów, książek czy warsztatów). Ostatecznie jednak naprawdę może to być zwykły luźny świstek papieru, bylebyś pisał.
Co warto zapisywać?
Moją listę można oczywiście wydłużać, ale te 10 obszarów, to według mnie, po prostu „must have”:
- Marzenia (nawet te najbardziej z realnego punktu widzenia nieosiągalne).
- Cele (na najbliższy tydzień, miesiąc, rok, 5 lat…).
- Pomysły (polecam do tego celu osobny zeszyt w formie słownika – inspirację na ten temat znajdziesz tutaj).
- Motto życiowe (cytat, który szczególnie do Ciebie przemawia i jest jak na Twojej drodze).
- Życiowa misja (czyli to, co jest Twoim posłannictwem, do czego zostałeś stworzony).
- Manifest (zbiór kilku porywających wezwań, które miałbyś ochotę ogłosić światu; wskazówkę, jak się zabrać do jego tworzenia, znajdziesz tutaj).
- Lista swoich mocny i słabych stron (żeby mieś świadomość, w czym jesteś dobry oraz na co musisz uważać).
- Lista swoich sukcesów i osiągnięć (to mogą być nawet małe rzeczy, które jednak będą utwierdzały Cię w przekonaniu, że możesz, chcesz i potrafisz).
- Notatki z wszelkich rozwojowych lektur, nagrań, spotkań, warsztatów, konferencji (dzięki temu utrwalasz nowo nabytą widzę).
- Odpowiedzi do ćwiczeń rozwojowych (pewnych rzeczy nie wystarczy przemyśleć w głowie, dopiero pisanie działa w tej materii cuda).
Dlaczego warto pisać?
Zapytasz może, jakie to ma znaczenie. Po co zapisywać to wszystko i jaki ma to wpływ na mój rozwój? Przecież to zabiera mnóstwo czasu i niewiele ma wspólnego z praktycznym działaniem! Nie mówiąc już o tym, że sama refleksja w wymienionych powyżej obszarach wydaje się sporym krokiem naprzód…
Otóż istnieją co najmniej trzy poważne powody, dla których pisanie w rozwoju osobistym może się opłacać i wpływać na lepsze i szybsze efekty:
Po pierwsze – zapisywanie jest formą utrwalania. Dzięki niemu otwierasz sobie dostęp do swoich przemyśleń i wniosków sprzed kilku dni, tygodni, a nawet lat. Masz wiec szansę zweryfikować powzięte kiedyś postanowienia, zaobserwować proces swojego rozwoju, wychwycić po upływie pewnego czasu różne mechanizmy, według których myślisz i działasz. To może być pomocne w kolejnych etapach pracy nad sobą. Nie mówiąc o tym, że dzięki zapiskom zawsze możesz wrócić do ważnych odkryć, które poczyniłeś na jakimś szkoleniu. Masz też pewność, że Twoje wspaniałe pomysły nie ulotnią się nagle w przestworzach niepamięci.
Po drugie – nawet jeśli nie wrócisz już nigdy do swoich rozwojowych notatek (bo oczywiście nie zawsze jest na to czas i nie zawsze jest to konieczne), liczy się sam moment pisania, który potwierdza Twoje zaangażowanie w proces pracy nad wnętrzem. Zaprzęgasz wtedy w autorefleksję nie tylko swój mózg, ale także swoje ciało: rękę, oczy, mięśnie… Pozornie to nic takiego. A jednak jest to coś więcej niż tylko myślenie. To już jest działanie – na takim zupełnie wyjściowym, ale kluczowym poziomie. Dla mnie branie do ręki ołówka i zapisywanie na przykład swoich celów jest metaforą odpowiedzialności, formą brania życia w swoje ręce. W dobre ręce!
Po trzecie wreszcie – mój ulubiony powód! W pisaniu wszystko się dookreśla, krystalizuje. Zapisując jeden pomysł, robię sobie w głowie przestrzeń na kolejny. Co więcej, pisząc, odkrywam nieoczekiwanie nowe możliwości tkwiące w moich planach i zamierzeniach. Tryskam kreatywnością, o którą bym się nawet wcześniej nie podejrzewała. Papier przyjmuje wszystko!? To dobrze – nie wszytko muszę od razu zrealizować, tak jak jest zapisane, ale ważny jest sam proces odblokowania siebie i swojej twórczej inwencji. Pisząc o jakimś zdarzeniu, doświadczam go na nowo i nadaję mu nowe znaczenia. Odkrywam nowy sens tego, co wcześniej tkwiło tylko w mglistym świecie moich myśli i wyobrażeń. To bezcenne! I bardzo rozwojowe.
A Ty, co o tym myślisz? ZAPISZ swoją refleksję, jeśli chcesz, w komentarzu!